sobota, 7 września 2013

Rozdział 14

Włożyłam majtki, poprawiłam ubranie i spojrzałam na Jamesa, który właśnie zapinał rozporek. Gdy zobaczył, że się w niego wpatruje uśmiechnął się szeroko.
-Jutro masz wolne, ale w piątek chciałbym żebyś przyszła, bo musimy dopasować ci ubrania na wybieg - Bez słowa kiwnęłam głową i wyszłam z jego biura. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiłam. Byłam najgorszą szmatą na tym świecie. Wieczorne powietrze owiało moją skórę. Chciałam się tylko rozpłakać. Byłam taką idiotką. Szybko wróciłam do domu, starając się o tym nie myśleć. Przed drzwiami mojego apartamentu stała Marica.
-Kochana długo każesz na siebie czekać - Powiedziała z uśmiechem.
-Przepraszam, byłam w pracy - Spojrzała na mnie wielkimi oczami.
-Co ci się stało? - Włożyłam klucze do zamka i wpuściłam ją do środka.
-O co ci chodzi?
-Ty nie przepraszasz.
-W taki razie przepraszam, że przepraszam - To było bez sensu. Rzuciłam torbę na podłogę i usiadłam na kanapie, wlepiając wzrok w wyłączony telewizor. Chciałam zostać sama. Chciałam wziąć jakieś prochy i odlecieć.
-Blue o co chodzi? - Usiadła koło mnie, obserwując uważnie. Wzruszyłam ramionami i wstałam. Podeszłam do barku i wyciągnęłam z niego Brendy. Nalałam sobie pół szklanki i wypiłam ją prawie na raz, nawet się nie krzywiąc. Przyjaciółka patrzyła na mnie z przerażeniem, gdy po raz drugi uzupełniałam szkło.
-Upije się i pójdę rzuci się z balkonu.
-Co ty pierdolisz? - Podeszła do mnie i złapała mnie za ramiona. - Gadaj co się stało? - Usiadłam na podłodze wyciągając przed siebie nogi.
-Jestem skończona. Nie jestem ani dobrą córką  matka mnie nienawidzi, ani dobrą przyjaciółką. Jestem nikim.
-Gadasz bzdury i dobrze o tym wiesz. To nie ty jesteś złą córką tylko twoja mama jest ta zła - Potrząsałam głową upijając kolejny łyk. Mimo że nie chciałam płakać przy Marcie, łzy same popłynęły.
-Jestem najgorszą dziwką. Nie chciałam naprawdę, ale co miałam robić? Lubie Max'a. Naprawdę. Pierwszy raz tak mi zależy na chłopaku, ale chyba nie potrafię z nim być. Nie potrafię być z nikim. Powinnam w ogóle się nie urodzić.
-Blue kochanie powiedz mi co się stało, bo nic z tego nie rozumiem.
-On powiedział, że mnie kocha, a ja głupia go zdradziłam. Dwa razy. Z Ethanem i swoim szefem.
-Co?
-On tak na mnie patrzył. Bałam się, że jak tego nie zrobię to moja kariera legnie w gruzach. Rozumiesz? Naprawdę tego nie chciałam.
-Blue on cie do tego zmusił?
-Nie, nie, ale nie mogłam przecież odmówić - Rzuciłam szklankę gdzieś w bok i zaczęłam pić z gwintu.
-Hej przystopuj - Zabrała mi butelkę i sama upiła łyk. - Ja nie wiem co powiedzieć - Schowałam twarz
między dłońmi i wybuchnęłam płaczem.
-Jeżeli on się dowie, nie da mi drugiej szansy. Ja to wiem.
-Blue może powinnaś z nim zerwać. Żeby go nie ranić.
-Chciałabym, ale nie dam rady. On jest inny i... - Nie dokończyłam bo rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Nie ruszyłam się z miejsca tylko umilkłam. Marica dźwignęła się na nogi i chwyciła moją torebkę, z której wygrzebała komórkę.
-Halo?... Nie... Nie Max, ona nie może teraz rozmawiać... Nic się nie stało... Zdzwoń później... Proszę cie... Pa.
-Idę się zabić - Wstałam na chwiejnych nogach, ale ona złapała mnie za ramiona i potrząsała mną.
-Dziewczyno proszę cie ogarnij się. To nie koniec świata.
-Świata nie, ale mojego życia owszem - Pokręciła głową.
-Siadaj na kanapie, ja zrobię na gorącej czekolady i pomyślimy coś - Westchnęłam i opadłam na miękkie poduszki. Marica krzątała się po kuchni, kiedy ja siedziałam użalając się nad swoją głupotą i dziwkarstwem. Gdy była zajęta wygrzebałam z kieszeni różowe tabletki i łyknęłam kilka za nim wróciła z parującymi kubkami i ciastkami. Jeden podała mi. Ten z uśmiechniętą krową. Tak mogłabym być i krową. Bez różnicy.
-Kochasz go? - Popatrzyłam na nią bezradnie.
-Nie wiem.
-Jak można tego nie wiedzieć?
-Nigdy się tak nie czułam. To dziwne - Uśmiechnęła się i upiła łyk słodkiego napoju.
-Odpowiedź jest jasna.
-Nie?
-Tak! Tylko nie rozumiem czemu mu to robisz.
-Bo jestem Blue, jestem jak matka.
-Nie prawda. Jesteś zupełnie inna.
-Nie łudź się. Przyjaźnisz się z zimną suką.
-Przestań pierdolić takie bzdury. Jesteś prawie najlepszym człowiekiem jakiego znam.
-Kto jest lepszy ode mnie?
-Max - Uśmiechnęła się szeroko, głaszcząc mnie po włosach. Od dawna nie gadało nam się tak dobrze. Od dawna nie byłyśmy takimi przyjaciółkami. Żałowałam tego, że byłam tak nieuczciwa wobec niej. Ona mi dawała wszystko ja jej nic. Chciałam być kimś więcej niż tylko pustą Blue.
-Nie wierzę w to! - Zaśmiałam się słuchając jej opowieści o Nailu.
-Jest inny. Taki się wydaje.
-Ale żeby od razu tracić z nim dziewictwo!? - Czerwieniąc się, wzruszyła ramionami.
-Mi chyba też wolno.
-Haha no pewnie - Robiłam się senna. Marica, która to zauważyła, wyjęła kubek z mojej ręki z ciepłym uśmiechem.
-Idź się połóż - Posłuchałam się jej i zawlekłam się do łóżka. Usnęłam niemal natychmiast.