- Blue czym zajmują się twoi rodzice? - Spytała mnie z uroczym uśmiechem mama Max'a Veronica, nakładając mi sałatkę na talerz.
-Tata ma sieć firm budowlanych w całej Anglii, a mama swój salon kosmetyczny.
-Jestem pewna, że po niej odziedziczyłaś urodę.
-No cóż chyba tak, ale jej blask już dawno zgasł - Na twarzy Veronicy pojawiło się niezrozumienie. - Wie pani dużo pracy, stres, problemy małżeńskie zaćmiły jej urodę.
-Ach - Uśmiechnęła się wyrozumiale - Twoi rodzice mają problemy?
-Prawdopodobnie będą się rozwodzić.
-Och bardzo mi przykro - Wzruszyłam ramionami.
-A mi nie. Mam nadzieje, że tata znajdzie sobie kogoś lepszego.
-No cóż chyba nie układa ci się dobrze z mamą.
-To mało powiedziane - Włożyłam do ust pełen widelec i spojrzałam na Max'a, który posyłał mi ostrzegawcze spojrzenie.
-A ty? Oprócz szkoły masz jakieś zajęcia?
-Jestem modelką - Mąż Veronicy, ojczym Max'a klasnął w dłonie nagle, ożywając.
-Gratulacje. Z taką buźką to nic dziwnego.
-George - Upomniała go żona.
-Nic nie szkodzi - Uśmiechnęłam się.
-Długo się tym zajmujesz?
-W prawdzie od niedawna. Mam dopiero pierwsze zlecenie.
-To i tak wspaniale - Kiwnęłam głową, rozmyślając nad jutrzejszym dniem. Wybieg. To najbardziej mnie przerażało. Zawsze byłam pewna siebie, ale gdybym się potknęła... Aż przeszły mnie dreszcze. To byłby mój koniec.
Po miłej kolacji Max zaprosił mnie do swojego pokoju. Duży i przestronny. Ściany były koloru granatu i zdobiło je mnóstwo plakatów green day. Widząc to wywróciłam oczami. Pod jedną ze ścian stało ogromne łóżko, zasłane czarną pościelą.
-Mogłaś nie mówić o swojej mamie z taką nienawiścią - Zaczął siadając na krześle od biurka.
-Miałam udawać, że jest kochaną mamuśką? - Spytałam z wyrzutem.
-Nie, ale...
-Ale co? Uważasz, że pomyślą, że jestem rozwydrzonym bachorem? Trudno. Przyzwyczaiłam się, ale na pewno nie będę sztuczna - Z ciężkim westchnieniem spuścił wzrok na swoje dłonie.
-Nie powiedziałaś mi też, że dostałaś tą pracę - Jego głos był, jakby przygnębiony. Zawiedziony. Wzruszyłam ramionami.
-Musimy o tym rozmawiać? - Spytałam, powoli się do niego zbliżając.
-Blue masz mnie za idiotę?! Nie chcesz o niczym rozmawiać, nic mi nie mówisz! Jestem twoim chłopakiem czy kurwa jakąś cholerną zabawką? Czy ty w ogóle byłaś kiedyś w poważnym związku? - Stanęłam w miejscu, jak sparaliżowana. - Wiesz co to znaczy kochać kogoś tak po prostu za nic? - Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa.
-Chcesz mi powiedzieć, że nigdy? - Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
-Ja... Nigdy nikogo takiego nie spotkałam - Wykrztusiłam odwracając wzrok.
-Nigdy nie kochałaś żadnego chłopaka?
-Nie! Czy możemy nie ciągnąć tego tematu?
-Blue...
-Odwal się! - Wrzasnęłam i wyszłam z jego pokoju trzaskając drzwiami. Zbiegłam po schodach na dół i ruszyłam w stronę wyjścia.
-Coś się stało kochanie? - Z kuchni dobiegł mnie głos Veronicy. Zajrzałam do pomieszczenia posyłając jej blady uśmiech.
-Wszystko w porządku. Po prostu muszę już wracać do domu.
-Och, myślałam, ze zostaniesz na noc - Zaśmiałam się krótko, ale ku mojemu zdziwieniu prawdziwie.
-Chyba nie tym razem.
-Blue zaczekaj! - Spojrzałam w stronę schodów, po których zbiegał Max.
-Dobranoc pani - Pożegnałam się pośpiesznie i wyszłam. Wieczorne powietrze uderzyło we mnie falą wilgoci i zimna. Słońce chowało się już za horyzontem, a niebo przykrywały ciemne chmury. Zapowiadało się na deszcz. Drzwi za mną otworzyły się, a Max porwał mnie w ramiona.
-Puść mnie - Warknęłam.
-Nie. Proszę zostań - Chciałam go odepchnąć, ale na marne. - Blue kocham cie, ale nie oczekuje od ciebie więcej niż to byś ze mną została. Nie chce być ci obojętny. Daj nam szansę. Błagam - Przestałam go odpychać. Przytuliłam twarz do jego klatki piersiowej, tak że czułam bicie jego serca. I rozpłakałam się. Jak małe dziecko.
Awww <3. Krotki ale slodki i ciekawy. Mam nadzieje, ze szybko dodasz nastepny rozdzial, bo jestem bardzo ciekawa co sie wydarzy. Weny :3
OdpowiedzUsuń