-Gdzie byłaś? - Głos mamy brzmiał groźnie i podejrzliwie. Odwróciłam się do niej twarzą i spojrzałam na nią rozbawiona. Siedziała w czerwonym fotelu, obitym skórą. Wyglądała jak surowa, ździrowata jędza, którą w sumie i tak była.
-U Mariki, a gdzie mogłabym być.
-Łżesz.- Uśmiechnęłam się do siebie, na wspomnienia z przed chwili.Max i Nail byli naprawdę fajnymi chłopakami. Pomogli odprowadzić mi przyjaciółkę do domu, a po drodze odwalali niesamowite rzeczy. Byłam pewna, że się zaprzyjaźnimy. Odbieraliśmy na tych samych falach.
-Możliwe, ale czy to ważne?
-Uważasz, ze jak nie ma ojca to ci wszystko wolno? Masz szesnaście lat, twoja pora wracania do domu to dwudziesta druga. - Parsknęłam śmiechem.
-Zwariowałaś? Będę wracała o której chce. - Poderwała się do góry, podeszła do mnie i spojrzała ostro w oczy.
-Masz się mnie słuchać.
Jak tam łobuziaro, stęskniłaś się już?
Po jej przeczytaniu zaśmiałam się, ale nie odpisałam. Nie może myśleć, że jestem taka łatwa. Żwawym krokiem ruszyłam do łazienki. Wannę po brzegi wypełniłam gorącą wodą, w której zanurzyłam się po samą szyje. Napełniłam płuca lawendowym zapachem i zaczęłam nucić sobie ulubioną piosenkę, by zakłócić kłótnie która dochodziła z dołu. Pewnie matka zadzwoniła do ojca, który był na wyjeździe służbowym, by się poskarżyć, jakie to ma ze mną problemy. Mimo że mnie urodziła, na pewno nie miała instynktu macierzyńskiego. Była oziębłą suką od zawsze.
Po pokoju rozszedł się dzwonek mojej komórki. Wygrzebałam się z ciepłej pościeli i podreptałam do biurka.
-Halo? - Spytała zaspanym głosem patrząc na zegarek. Była dopiero dziesiąta.
-Ratunku nic nie pamiętam z wczoraj. - W słuchawce rozległ się paniczny głos Mariki. Zaśmiałam się i szybko ułożyłam sobie w głowie historyjkę.
-Zniknęłaś gdzieś w klubie i musiałam cie szukać z chłopakami, pamiętasz tych, których poznałyśmy na początku.
-Tak, coś tam pamiętam, Alex i coś tam na N.
-Max i Nail.
-No przecież mówię, co dalej?
-W środku nigdzie cie nie było, więc wyszliśmy na zewnątrz. Znaleźliśmy cię pół kilometra dalej jak leżałaś goła na jakimś facecie, całą zarzygana i w ogóle. Straszne to było, tym bardziej, że miał gdzieś z czterdzieści lat. Cały pomarszczony. Blee.
-Nie. - Wymamrotała pół szeptem. - Nie możliwe, że straciłam dziewictwo z jakimś o blechem.
-Jesteś dziewicą? Mówiłaś co innego.
-Oj cicho, nie mogłam się przyznać, a teraz... Wszystko stracone.-Wybuchnęłam śmiechem.
-Mówisz jakby ktoś umarł. Głupku żartowałam. Nic specjalnego się nie wydarzyło
-Ty pizdo!
-Haha. Nie wieże, że tak łatwo dałaś się nabrać.
-To nie jest śmieszne.
-Jest, tylko ty tego nie widzisz. Pamiętasz przynajmniej jak wyglądali?
-Nie koniecznie.
-Żałuj. Tacy przystojniacy. Mam jednego zdjęcie to ci potem wyślę.
-Ojej. Podobałam się któremuś?
-Myślę, że Nail'owi. - Chyba nie skłamałam, nie wyglądał może na jakoś specjalnie zainteresowanego, ale poszedł z nią tańczyć, więc kto wie. Nie będę robiła jej przykrości. - Kochana zadzwoń później, idę dalej spać.
-No dobrze. Papatki.
-Buziaki. - Przerwałam połączenie i spojrzałam na łóżko. Tak na prawdę nie chciało mi się spać. Założyłam mój puchowy czarny szlafroczek i zeszłam na dół. W kuchni słychać było przyciszoną rozmowę. Kto o tej porze mógł u nas być? Otworzyła drzwi i stanęłam, jak wryta. W okół porozrzucane było ubrania, a moja matka leżała na stole, a na niej jakiś młody chłopak.
-Nie macie kurwa sypialni?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz