- Do kurwy nędzy Blue wyjdź! - Zaśmiałam się na widok upokorzonej matki i przyjrzałam się chłopakowi. Był całkiem niezły. Czarne włosy opadające na oczy, ładne ciałko, sympatyczny uśmieszek. Co on widział w mojej matce? Może mu zapłaciła. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do lodówki z chytrym uśmiechem. Oboje zaczęli pośpiesznie się ubierać, a ja wyjęłam sobie jogurt, który zaczęłam jeść przyglądając się im bezczelnie. Matka wyszła obciągając spódnice, a chłopak spojrzał na mnie. Stał na bosaka bez koszulki. Wzrokiem przejechałam po jego torsie i oblizałam wargi.
-Jak się zwie kochanek mamusi? - Spytałam odstawiając kubeczek z jogurtem i podchodząc do niego.
-Ethan. - Powiedział z delikatnym angielskim akcentem. Palcem dotknęłam jego nagiej skóry i powoli zjechałam nim do linii bioder.- Diana nie chwaliła się, że ma tak urodziwą córkę.
-Też mnie to zdziwiło - Złożyłam pocałunek na jego prawej piersi. - Może kiedyś poznamy się lepiej, a teraz wybacz. Muszę omówić parę rzeczy z moją mamusią. - Oznajmiłam i wyszłam kręcąc biodrami. Ździrę znalazłam w jej sypialni. - Myślałam, że jesteście takim udanym małżeństwem, a tu bam! Nie spodziewałam się tego po tobie mamo. - Usiadłam na bujanym fotelu i przełożyłam nogi przez jego drewniane ramie, patrząc na nią wyzywająco.
-Daruj sobie i tak mu nie powiesz. - Uniosłam brwi do góry.
-Jesteś strasznie pewna siebie, ale jedno muszę ci przyznać masz gust. Sama chętnie zaproszę go do sypialni. -Pochyliła się nade mną ze wściekłą mina.
-Nawet się nie waż. - Zawarczała, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Zazdrosna? Ty i tak go już nie obchodzisz. - Pogłaskała mnie po policzku i pokręciła smutno głową.
-Kiedy stałaś się taką...
-Kim? No powiedz mamo, wzorowałam się na tobie - Wyprostowała się, chwyciła marynarkę i wyszła. Moje wargi drżały ze złości. - Jak ja jej nienawidzę. - Pomyślałam wstając i idąc do swojego pokoju. Szybko włożyłam jeansowe szorty i białą koszulkę z nadrukiem uśmiechniętej buźki. Napisałam do Mariki SMS-a byśmy spotkały się w naszej ulubionej kawiarence.Gdy dotarłam na miejsce przyjaciółka już siedziała przy stoliku obczajają chłopaków, zamawiających kawę. Na mój widok odwróciła od nich wzrok i uśmiechnęła do mnie. Zajęłam miejsce na przeciw niej i od razu chwyciłam menu, mimo że doskonale wiedziałam co chce zamówić.
-Nigdy nie domyślisz jaki widok zastał mnie dziś w kuchni - Spojrzała na mnie zaciekawiona, sącząc moche.
-Zdziw mnie.
-Moją matkę bzykającą się na stole, z jakimś ciachem w naszym wieku - Zakrztusiła się i zrobiłam wielkie oczy.
-Żartujesz?
-Wyglądam jakbym żartowała? - Spytałam kąśliwie, wzywając kelnerkę. - Poproszę sok pomarańczowy i sałatkę z tuńczykiem. - Dziewczyna kiwnęła głową i poszła zrealizować zamówienie.
-Nie spodziewałabym się tego po twojej sukowatej mamuśce.
-Uwierz mi ja też. Teraz zastanawiam się tylko jak to wykorzystać przeciw niej.
-Powiesz ojcu?
-Nie wiem, zapewne nie, ale zażądam coś w zamian. Może oddzielne mieszkanie? - Przytaknęła mi z uznaniem.
-To było by coś. A co jeśli chodzi o wczoraj?
-Zupełnie zapomniałam. Poczekaj. - Wybrałam numer Max'a. Odebrał po trzecim sygnale.
-Cześć kotku - Przywitał się. Brzmiał o wiele pewniej niż wczoraj.
-Weź Nail'a i wpadajcie do The Muffin Man.
-No dobrze będziemy za piętnaście minut.
-Czekam. Buziaki. - Zakończyłam połączenie i pokazałam Marice zdjęcie Max'a.
-O mój boże. Powiedz, że ten drugi też jest taki boski. - Kiwnęłam z uśmiechem głową i zabrałam się do jedzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz