piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 5

Miałam ochotę podejść i dać mu w twarz, a na nią napluć. Czy tak zachowuje się przyjaciółka? Powinna zauważyć, że Max mi się podoba. Niestety moim planom przeszkodził kochanek mamusi.
-Co tu robisz ślicznotko? - Spytał pożerając mnie wzrokiem, przyciągając do siebie za szlufki moich spodni.
-Znajomi mnie zaprosili. To twój dom?
-Owszem? Podoba ci się?
-No muszę przyznać, że brzydki nie jest.
-Najfajniejsza jest moja sypialnia - Uśmiechnęłam się do niego unosząc brwi do góry.
-Chcesz mi ją pokazać? - Chwycił moją rękę i pociągnął za sobą w stronę schodów. Gdy dotarliśmy na trzecie piętro moim oczom ukazał się jeden wielki pokój. Jedna cała ściana była oknem, a reszta była koloru neonowego niebieskiego. Na środku stało wielkie łóżko wodne, a w rogu ogromne akwarium. Podeszłam do niego, ale zamiast rybek zobaczyłam tylko ich szkielety poustawiane na dnie. - Oryginalnie - Powiedziałam z podziwem, mając nadzieje, że były sztuczne. Podszedł do mnie i włożył ręce w tylne kieszenie moich jeansów. - Po co sypiasz z moją matką? Na pewno nie dla kasy, bo jak widać masz jej dostatek.
-Dla zabawy.
-No cóż szczytny cel - Odwróciłam się w jego stronę i go pocałowałam. Zamruczał seksownie, podniósł mnie do góry i usadził sobie na biodrach. Zachichotałam, zębami skubiąc jego wargę. Położył mnie na łóżku, które pode mną zafalowało.
-Chcesz? - Wyjął z kieszeni bluzy małą torebeczkę z białymi tabletkami w środku. Pokręciłam głową z niechęcią. - Czemu? - Zrobił smutną minę i wysypał sobie kilka na dłoń. - Weź przynajmniej jedną - Po raz kolejny pokręciłam głową, ale tym razem mniej pewnie. - Nie bądź nudziarą - Spojrzałam na tabletki i zacisnęłam wargi w wąską kreskę. - Otwórz te piękne usteczka. - Mimo woli uśmiechnęłam się, a wtedy on wsunął mi do buzi białą śmierć. Przez chwile walczyłam ze sobą, ale w końcu ją połknęłam. - Grzeczna dziewczynka - Zdjął moją bluzkę i zaczął całować mój obojczyk. Leżałam patrząc w sufit, delikatnie się uśmiechając. Jego dotyk łaskotał, a obraz przed moimi oczami zaczął zmieniać barwę. Robiło mi się coraz gorącej, aż wpadłam w panikę. Odepchnęłam od siebie Ethana i przeszłam do pozycji siedzącej. - O co chodzi? - Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego zaniepokojona. Cała moja pewność siebie gdzieś uleciała.
-Przynieś mi wody, dobrze? - Zmarszczył czoło, ale zapiął rozporek i zbiegł po schodach na dół. Zaczęłam drżeć, mimo że wcale nie było mi zimno. Z wrzaskiem podskoczyłam do góry, gdy obok siebie zobaczyłam Travisa. Mojego nieżyjącego brata. Kilka razy zamrugałam i chłopak znikł. Podniosłam się na miękkich  nogach i rozejrzałam się wokoło. Światło w pokoju zaczęło mrugać niespokojnie, a szkielety rybek pływać w akwarium. Mój urywany oddech przyśpieszył, a serce galopowało. Poczułam czyjś dotyk na nagich ramionach, ale gdy się odwróciłam nikogo nie było. Usiadłam obok łóżka i schowałam głowę miedzy kolanami. Kołysząc się w przód i tył próbowałam się uspokoić.
-Blue? Hej mała co się stało? - Wzniosłam oczy do góry i napotkałam twarz Max'a. Zerwałam się do góry, chwyciłam swoją bluzkę i wybiegłam, czując jego wzrok na plecach. W domu znalazłam się szybciej niż z niego wyszłam. Goście siedzieli w salonie, do którego wpadłam zdyszana, zła i przestraszona.
-Blue, co ty masz na sobie?! - Wrzasnęła matka, podnosząc się na równe nogi. - Wyglądasz jak dziwka!
-Ja tak wyglądam, a ty nią jesteś - Ruszyła w moją stronę, za pewne chcąc mnie uderzyć, ale ja chwyciłam krzesło, które stało obok mnie i walnęłam nim o ścianę.
Spojrzałam na nią odważnie.
-I co tym razem też dasz mi w twarz?

-O czym ona mówi? - Wtrącił się ojciec.
-Ta suka rżnie się w naszej kuchni z o dwadzieścia lat młodszym chłopakiem. Gratuluje tato wybranki. - Powiedziała i poszłam do swojego pokoju, ciągle kątem oka widząc zmarłego brata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz